Scofferchef w sposób oczywisty nawiązuje do Masterchefa, z tą jednak różnicą, że wychwala pod niebiosa proste i niekoniecznie zdrowe potrawy. Przepisy są sprawdzone i autorka faktycznie je poleca. Jednakże gotowanie ze Scofferchefem pełne jest ironii i kpiny z co bardziej udziwnionych potraw. Blog adresowany jest też do osób poszukujących ciekawych informacji kulinarnych z kraju i ze świata.

Świat Dysku od kuchni. Klatchańska kawa, orakh, skubbo, paszteciki Dibblera, zapiekanka oracza i inne specjały

Lista filmów kulinarnych

Niebiańska Zupa Biedronki i Czarnego Kota

sobota, 25 września 2021


Jako wielki miłośnik cykorii zdradzę Wam pewną tajemnicę. Jak pewnie zauważyliście niektóre potrawy smakują lepiej, jeśli są drobno pokrojone (to taka arystokracja wśród dań – fit i trendy. Nie zadają się z grubo ciosanym plebsem, a ich największym koszmarem jest zbędny tłuszczyk, dlatego codziennie rano ćwiczą z Chodakowską), a inne wręcz przeciwnie (i tu panuje zasada im grubsze tym lepsze). Dzisiaj zajmiemy się grupą, której członkowie wyglądają jak po spotkaniu ze ślepym nożownikiem.

Przepis na potrawę roku

Teraz nadszedł czas na wyjawienie tajemnicy cykorii. Otóż najlepiej smakuje przyrządzona w sposób barbarzyński, czyli  na surowo i pokrojona w chamskie pasy grubości 12 mm. Dodajemy trochę oleju słonecznikowego, octu winnego z czerwonego wina i soli morskiej - proporcje według własnego uznania, aczkolwiek radzę nie przesadzać z octem. I tyle. To jedyny przepis, który w pełni wykorzystuje walory cykorii: jej kruchość, soczystość, zwięzłość i słodycz.

Słodko-gorzka

Osobiście uważam, że najlepszą częścią cykorii jest fantastycznie chrupiący kłąb oraz zielone listki (jasnożółte też, ale do zielonych mam większą słabość). Wbrew powszechnie panującej opinii środek cykorii wcale nie jest gorzki (owszem kłąb u nasady jest gorzki, ale reszta to zwykłe plotki i pomówienia). Właściwie wyhodowana i przechowywana cykoria powinna być w zupełności pozbawiona goryczy. Ewentualną nutkę goryczy można zakamuflować wspomnianym wyżej octem. Natomiast osobom preferującym gorzki smak polecam wystawić cykorię na światło słoneczne albo popić cykorię miętą. Wasze kubki smakowe będą wiwatować, zapewniam.

Czym należy kierować się przy wyborze cykorii?

No cóż w tym przypadku nie liczy się wielkość, a ścisłość główek - dobrze zamknięte świadczą o świeżości i jest większa szansa na to, że podczas krojenia krążki zachowają swój kształt. Taaak, te soczyste, kruche krążki, mniam! Im świeższa cykoria tym mniejsze prawdopodobieństwo, że będzie gorzka. Starajmy się więc wybierać te główki, które mają jasną podstawę, listki ściśle do siebie przylegające i pozbawione przebarwień. Kolor: jasnożółty, aczkolwiek nieraz i nie dwa trafiała mi się słodka cykoria o zielonych listkach.

Dlaczego cykoria gorzknieje?

Jeśli mieliście pecha i trafiliście na gorzką cykorię, oznacza to, że:
1) cykoria miała dłuższy kontakt ze światłem i zgorzkniała.
Należy pamiętać, że cykoria cierpi na światłowstręt, a jakby tego było mało należy do grupy niezwykle mściwych i pamiętliwych warzyw: wystarczy, że raz ją wystawicie na dłuższe działanie światła słonecznego, a już nigdy Wam tego nie wybaczy. Zacznie planować zemstę i w międzyczasie stanie się zgorzkniałą starą panną. Więc jeśli chcecie, by cykoria nadal była słodką kruszynką, trzymajcie ją w ciemnej piwnicy.
2) najzwyczajniej w świecie cykoria się zestarzała, ot co.


Zdjęcie: Piotr Eliasz z Pixabay

wtorek, 13 lipca 2021

Akurat jestem świeżo po obejrzeniu świetnego filmu pt. "Nazywam się Cukinia", dlatego myślę, że nadszedł czas na zapodanie Wam kilku moich przepisów na dania z tego właśnie warzywa.
Na pierwszy ogień idą placki z cukinii. Przepis jest jak zwykle niezwykle prosty, a jedzenie tłuste i smaczne. Czego chcieć więcej?


Składniki:

  • 1 kabaczek albo 2 cukinie - ha! powiecie zapewne, że przecież to to samo i tu się mylicie (a może jesteście z tych, co uważają, że cukinia i kabaczek to dwa oddzielne gatunki? Spór wciąż trwa). Kabaczek i cukinia są tym samym warzywem, z tą różnicą, że kabaczek jest dojrzalszą wersją cukinii. Tak więc kabaczek jest takim wyrośniętym dryblasem z dużymi pestkami w środku, a cukinia jest zgrabną i powabną dziewoją, która jeszcze nie wie o co chodzi.
  • 2, a nawet 3 jajka - w zależności od wielkości cukinii
  • i tyle mąki, żeby masa nie była zbyt rzadka 
  • pieprz, sól
  • można dodać cebulę jak kto lubi - ja nie dodaję, bo smażonej cebuli wprost nie znoszę, mam jednak tę świadomość, że istnieją gdzieś na świecie ludzie, którzy za nią przepadają
  • jako sos do placków polecam pesto z bazylii i czosnku + oliwa z oliwek (przepis na pesto tutaj)
  • wersja dla zaawansowanych zawiera dodatkowo żółty i pleśniowy ser

Przygotowanie:

1) No to ścieramy!
Cukinię należy w całości (ze skórką i pestkami) zetrzeć na tarce ze średnimi otworami. Natomiast kabaczek, jak na niegrzecznego chłopca przystało, jest bardziej problemowy. Trzeba mu najpierw usunąć miąższ z pestkami, obrać ze skóry, a dopiero potem ścierać. Cukinie górą!

2) Wodnista masa
Jeśli wydaje Ci się, że masa jest zbyt wodnista, warto pozbyć się nadmiaru wody, aby potem nie przesadzić z mąką.

3) Co dalej?
Wbijamy jajka, dodajemy trochę mąki. Mieszamy. Sprawdzamy konsystencję. Prawdopodobnie dodajemy mąki, mieszamy itd. aż do uzyskania prawidłowej konsystencji.

4) Cebula
Jeśli chcemy dodać cebulę (posiekaną w drobną kosteczkę) musimy to zrobić przed wsypaniem do masy mąki.

5) Prawidłowa konsystencja
Masa powinna mieć konsystencję gęstej śmietany. Tak, żeby można było ją nakładać łyżką i formować na patelni w zgrabne placuszki.

6) Pieprz i sól
Na koniec dodajemy pieprz i sól w ilości dowolnej, mając jednak na uwadze to, że jeśli dodamy do tego jeszcze pesto może być zbyt słono (zbyt słono! nie wierzę w to co piszę!).

7) Placki
Masę wyprowadzamy z miski łyżką i ostrożnie nakładamy na rozgrzany olej, formując dosyć cienkie placki (im cieńsze tym lepsze). Pozwólcie im się dobrze przyrumienić, tak żeby były chrupiące z każdej strony.

8) Sery
Na koniec możemy przyprószyć gotowe, gorące placki żółtym serem (startym na tarce z małymi otworami) i położyć na wierzchu malutkie kawałeczki sera pleśniowego. Teraz wystarczy tylko poczekać, aż wszystko się pięknie stopi i wcinać placki maczając je uprzednio w sosie.

9) Sos
Koniecznie przygotuj do placków pesto z bazylii i czosnku. Dodaj trochę oliwy z oliwek. Można też zaszaleć i dodać odrobinę majonezu.

Grafika: Scoffer

wtorek, 29 czerwca 2021


Co zrobić, gdy w ogródku masz za dużo cukinii? Zjeść jej kwiaty!

Danie w sam raz dla leniuchów i smakoszy, a także dla combo w postaci leniwych smakoszy (czyli w sam raz dla mnie).

Jakie są zalety jedzenia kwiatów cukinii?

1) brzmi ekstrawagancko i egzotycznie
2) jest to naprawdę smaczna i prosta w przygotowaniu przystawka (trzeba zjeść tego naprawdę dużo, żeby się najeść, więc nazywanie tego daniem to przerost formy nad treścią)
3) jesz kwiaty
4) wyglądają na takie co mają witaminy i minerały (są taaaakie zdroooowe, że trzeba będzie to potem odpokutować, ale spokojnie spokojnie dodamy trochę sera pleśniowego i będzie gites)
5) dbasz o selekcję naturalną - w końcu te kwiaty, które tak łatwo dały się zerwać to na 100% najsłabsze ogniwo i pewnie i tak nic by z nich nie wyrosło (teraz już na pewno)
6) dbasz by jedzenie się nie marnowało - powiedźmy to sobie szczerze: i tak byś nie zjadł tych cukinii
7) hmm czy naprawdę trzeba kogoś przekonywać?

Przepis na kwiaty cukinii z wkładem z sera pleśniowego w cieście naleśnikowym

Podam Wam przepis dokładnie tak jak to robi moja mama, a musicie wiedzieć, że moja mama wszystko robi na oko. Tak wiem, że na oko to chłop w szpitalu umarł, ale cóż...

No więc, co jest nam potrzebne?

1) przede wszystkim piękne kwiaty cukinii, z których musimy usunąć słupek (gdyż jest bardzo, ale to bardzo gorzki)
2) ciasto naleśnikowe (uwaga! ciasto robimy z samych żółtek!i jeszcze jeden wykrzyknik!)
3) ser pleśniowy np. rokpol (podobno najsmaczniejszy jest z niebieską pleśnią)
4) ser żółty (najlepiej taki o wyrazistym smaku)
5) pesto z bazylii i czosnku
6) 1 z 3 białych śmierci (podpowiem, że to nie cukier i rymuje się ze słowem "cool") w ilościach odpowiednich
7) trochę oliwy z oliwek


Przygotowanie:

Ser pleśniowy dzielimy na grube prostokąty - mają być trochę mniejsze od samego kwiatu. To samo robimy z serem żółtym, tylko tutaj tniemy na cienkie paski.
Do kwiatów cukinii wkładamy ser pleśniowy i ser żółty, obtaczamy to wszystko w cieście naleśnikowym. Solimy z wierzchu i wrzucamy na patelnie z rozgrzanym tłuszczem. Gdy placki przyrumienią się równomiernie z dwóch stron wykładamy je na ręcznik kuchenny, by nie były zbyt tłuste.
Podajemy z pesto z bazylii i czosnku z kilkoma kroplami oliwy z oliwek. I wcinamy rozkoszując się tym niecodziennym przysmakiem, równocześnie mając w całkowitym poważaniu kalorie, cholesterol i inne bzdety. Smacznego:)

Zdjęcia: Scoffer


piątek, 9 kwietnia 2021

Chrupiące pianki w polewie czekoladowo-krówkowej

Cukrzykom i osobom na diecie stanowczo odradzam dalsze czytanie. Przepis udostępniam tylko tym szczęśliwcom, którzy mogą jeść co chcą, kiedy chcą i jak chcą. I czynią to z wielką radością. 
Drodzy miłośnicy cukru! Metodą prób i błędów udało mi się uzyskać najbardziej słodki deser wszechczasów, którego konsystencja zadowoli nawet najbardziej niezdecydowaną osobę. Od spodu znajduje się krucha, dobrze przypieczona czekolada; w środku zaś rozlewa się miękka i jednocześnie ciągnąca masa, która w trakcie żucia cudownie twardnieje niczym najlepsza beza; natomiast na samym wierzchu znajduje się twarda, dobrze przypieczona piankowa skorupa, dzięki której możemy zrobić klasyczne CHRUP!

A oto i moje tajemnicze składniki:
- marshmallows o smaku waniliowym, truskawkowo-waniliowym i owocowo-waniliowym;
- polewy o smaku mlecznej i białej czekolady oraz o smaku krówki. 


Zaczynamy od przygotowania polewy, czyli standardowo wrzucamy opakowanie z polewą(w tym wypadku: sztuk trzy) do garnka z gorącą wodą i czekamy aż wszystko się rozpuści. W międzyczasie próbujemy wszystkich pianek i staramy się wyczuć inny smak niż waniliowy. Gdy już dojdziemy do wniosku, że wszystkie pianki smakują tak samo, wyjmujemy polewy. W przeciwnym razie czekamy jeszcze 5 minut.
Gotowi? No to lejemy!


Gdy już mamy trochę tego i tamtego, trochę tu i trochę tam - kończymy polewowe szaleństwo (trzy saszetki powinny nam spokojnie starczyć na 9 razy, więc nie lejcie za dużo za pierwszym razem).
Następie układamy pianki tak, by smerf Maruda wąchał stopy Ważniakowi, a Śpioch opierał się nosem o inną piankę. To bardzo ważne! Pamiętaj, by się nie pomylić. I staraj się upchnąć jak najwięcej pianek, im więcej tym lepiej.


Gdy już porobiliśmy odpowiednią ilość zdjęć, wrzucamy nasze dzieło kulinarne do kombiwaru*. Temperaturę ustawiamy na chybił trafił z zakresu od 180 do 250°C i pieczemy do momentu uzyskania przez pianki zadowalającego nas koloru. Moim zdaniem najsmaczniejsze są mocno przypieczone.
* Nie posiadam piecyka ani mikrofali, więc wszystko co mam do upieczenia/podgrzania wrzucam do kombiwaru.


I gotowe! Zajadajcie, póki gorące. Jak polewa ostygnie, niestety nie będzie już tak smaczna i w dodatku trzeba ją będzie zeskrobywać. Tak więc, łyżeczki w dłonie i do boju!

BON APPÉTIT!
Dietetyk płakał jak to czytał.
Zdjęcia osobiście wykonał Scoffer, tym razem pożyczonym aparatem.

niedziela, 28 marca 2021


Twoja zupa jest zbyt słona, za pikantna, mdła, za tłusta, za gęsta lub za rzadka? Spokojnie, zaraz to naprawimy.

Zbyt słona? 

  • Wrzuć surowego ziemniaka lub torebkę ryżu, pogotuj kilka minut następnie wyjmij z zupy.
  • W przypadku lekko przesolonej zupy dodaj śmietany lub wrzuć białko jajka.
  • Gdy nic nie pomaga należy wówczas zwiększyć objętość zupy, czyli dolać więcej wody i dodać więcej warzyw.

Za pikantna?  

  • Dodaj śmietanki lub śmietany (pamiętaj, że w przypadku dodania do zupy śmietany 18% najpierw musisz ją zahartować)
  • Wrzuć surowego ziemniaka lub torebkę ryżu.
  • Dodaj soku z cytryny.
  • Dodaj przecieru pomidorowego - oczywiście jeśli pasuje on do Twojej zupy (żurek z przecierem pomidorowym to raczej kiepski pomysł)
  • Najlepiej jednak zwiększ ilość składników w zupie. Jeśli masz trochę bulionu to koniecznie go dolej.
  • W ostateczności dolej wody. Trudno, zupa będzie wodnista, ale nikt przynajmniej nie będzie ział ogniem;)

Mdła?

  • Dodaj przyprawy i zioła (do wyboru: anyż, bazylia, chili, chrzan, cząber, czosnek, estragon, gałka muszkatołowa, gorczyca, goździki, jałowiec, kminek, kolendra, koperek, liść laurowy, lubczyk, majeranek, natka z pietruszki, oregano, pieprz, rozmaryn, ziele angielskie, zioła prowansalskie).
  • Dodaj sól.
  • Dodaj soku z cytryny lub trochę octu winnego.
  • Dodaj maggi lub sosu sojowego.
  • Dodaj kostkę bulionową.

Za tłusta? 

  • Ostudź, włóż do lodówki na kilkanaście minut, a następnie usuń z wierzchu tłustą warstwę. (Jeśli nie chcesz mieć zbyt tłustej zupy, pamiętaj by przed gotowaniem zdjąć skórę z kurczaka/indyka).
  • Na powierzchni zupy połóż papier pergaminowy. Powinno pomóc za pierwszym razem. Jeśli nie masz papieru pergaminowego zastosuj papierowy ręcznik kuchenny (z tym, że musisz naprawdę szybko go zdjąć z zupy, a całą operację powtórzyć kilka razy z nowym ręcznikiem).
  • Do gazy włóż kilka kostek lodu i zbieraj tłuszcz z zupy przesuwając tym pakunkiem po jej powierzchni.
  • Podczas gotowania włóż do zupy surowe białko jajka. Zostaw je na kilka minut, a następnie wyjmij za pomocą łyżki cedzakowej.

Zbyt gęsta? 

  • Jeśli bardzo - dolej bulionu lub w ostateczności wodę (pamiętaj, że po tych zabiegach zupę trzeba będzie doprawić).
  • Jeśli tylko trochę - dodaj śmietany/śmietanki.

Za rzadka? 

  • Dodaj zasmażkę.
  • Do gotującej się zupy wrzuć porcję kaszy manny i gotuj tyle, ile jest podane na opakowaniu (nieustannie mieszając).
  • Do gotującej się zupy wrzuć ryż lub makaron i gotuj tyle, ile jest podane na opakowaniu.
  • Jeśli masz na to czas ugotuj w drugim garnku trochę warzyw i dodaj do zupy. Można też dodać więcej ziemniaków, kaszę jęczmienną lub kaszę jaglaną.
  • Do gotującej się zupy powoli dodawaj roztrzepane, surowe żółtko jaja (w przeciwnym razie zetnie się i trudno je będzie potem rozetrzeć w zupie). Można też dodać ugotowane żółtko, które należy wcześniej dokładnie przetrzeć przez sitko.
  • Dobrym pomysłem jest też zblendowanie zupy i udawanie, że po prostu tak miało być od samego początku (taka zupa ma ten plus, że nie widać w niej poszczególnych warzyw, jest więc szansa, że każdy z domowników bez grymaszenia zje solidną porcję gotowanych warzyw).
  • Dodaj trochę płatków ziemniaczanych. Jeśli nie masz płatków możesz dodać trochę mąki ziemniaczanej bardzo dokładnie wymieszanej z zimną wodą. Zupę należy wówczas doprowadzić do wrzenia.
  • I mój ulubiony sposób: poczekaj aż nadmiar wody wyparuje podczas gotowania;) 

Grafika: Mustafa shehadeh z Pixabay

środa, 10 lutego 2021

Zupa jak zupa. Żadna specjalna filozofia się za nią nie kryje. Jest tania, prosta w przyrządzeniu i starcza na kilka dni. Resztki można zamrozić na czarną godzinę. Zupa to cudowny wynalazek. Rozgrzewa, jest pożywna i wychodzi smaczna już za pierwszym razem. Trzeba naprawdę się postarać, by sknocić tak proste danie, a i tak prawie zawsze można to odkręcić.

    Grunt to podstawa

    Najważniejsza jest baza, czyli wywar warzywno-mięsny. Jak masz bulion możesz wszystko. Jesteś wszechmogącym władcą zup. Pomidorowa? Proszę bardzo, wrzucam przecier pomidorowy. Kapuściana? Nic prostszego - wrzucam kiszoną kapustę. Ogórkowa? Kiszone ogórki. Śmieciowa? Wrzucam wszystko co mam pod ręką. Zupa to czyste szaleństwo tworzenia. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że cokolwiek do niej nie dodasz i tak będzie zjadliwe. Może nie jakieś arcydzieło kulinarne, ale zwykły, zjadliwy posiłek (nie oszukujmy się: aby wyszło coś lepszego trzeba się bardziej postarać i udowodnić światu, że posiada się kubki smakowe - nawet jeśli występują w śladowej ilości). Podsumowując: czy może być coś lepszego dla leniwego kucharza? Chyba tylko jajecznica.

     Zupa i jej wpływ na rozwój ludzkości

    Być może tego nie wiecie, ale wynalezienie zupy w znacznym stopniu wpłynęło na rozwój człowieka. Gotowane jedzenie jest bowiem o wiele lepiej wchłaniane przez ludzki organizm niż surowe. Dzięki ciepłym posiłkom mózg otrzymuje niezbędne makro- i mikroelementy, a także więcej energii, a co za tym idzie - lepiej funkcjonuje. Można więc powiedzieć, że wynalezienie zupy to pierwszy cywilizacyjny skok człowieka.
    Według archeologów najstarsze zupy były przygotowywane w następujący sposób: kopano w ziemi dołek, wykładano go skórą i zalewano wodą, następnie wrzucano do niego pożywienie i przynoszono z ogniska rozgrzane kamienie, by delikatnie włożyć je do dołka.
    Ciekawe jak smakowała pierwsza prymitywna zupa:) Czy miała może coś wspólnego z naszą zupą śmieciową?

    Popularne Posty

    Translate

    Obsługiwane przez usługę Blogger.